VW Tayron trafił do Polski na początku 2025 roku i w gamie niemieckiego producenta zastępuje Tiguana Allspace. Jednak osobna nazwa modelu pojawiła się tu nie przez przypadek - czy to tylko marketingowe zagranie, czy może jednak Tayron może być traktowany jako oddzielny model? Sprawdzamy to w naszym teście.
- VW Tayron | Nadwozie
- VW Tayron | Wnętrze
- VW Tayron | Dane techniczne i osiągi
- VW Tayron | Wrażenia z jazdy
- VW Tayron | Zużycie paliwa
- VW Tayron | Podsumowanie i werdykt
VW Tayron | Nadwozie
Z wyglądu Tayron niespecjalnie maskuje fakt, że jest bardzo bliskim krewnym Tiguana. Oprócz rzecz jasna wymiarów, oba auta są do siebie bardzo podobne i dopiero przy dokładniejszym porównaniu obu modeli odkryjemy, że trochę inaczej ukształtowano światła czy zderzaki. Tayron, zgodnie z panującą modą, posiada także podświetlane emblematy “VW” zarówno z przodu, jak i z tyłu. Odmiana R-Line, którą otrzymałem do testu, ma cechować się nieco bardziej sportowym zacięciem stylistycznym i choć nadal sylwetka jest dość zachowawcza, to przynajmniej ma ciekawsze kontrastujące wstawki w czarnym kolorze.
Tayron to kawał auta i jest o ponad 25 cm dłuższy niż Tiguan, a sam rozstaw osi liczy 11 cm więcej. Wymiarami Tayronowi bliżej jest do Touarega, od którego krótszy jest o 13 cm. Dokładne liczby przedstawiam poniżej:
Długość: 4792 mm
Szerokość: 1866 mm
Wysokość: 1666 mm
Rozstaw osi: 2790 mm
Masa własna min.: 1818 kg
Dopuszczalna masa całkowita: 2400 kg
VW Tayron | Wnętrze
Kabina Tayrona urządzona została zgodnie z przyjętym obecnie trendem, który Volkswagen jeszcze podkręcił. W środku na próżno więc poszukiwać paneli fizycznych przycisków i pokręteł, a ich rolę przejął potężny dotykowy tablet, dumnie wyeksponowany na środku deski rozdzielczej. Ogólna jakość wykonania jest zupełnie przyzwoita i projekt ma kilka elementów, na których można zawiesić oko.
Przyjemnym akcentem jest rozbudowane oświetlenie nastrojowe, które punkty świetlne zawiera też w panelach na boczkach drzwi oraz desce rozdzielczej. Gdzieniegdzie znajdziemy zamszową tapicerkę, są kontrastujące jasne przeszycia i niebieskie ozdobne taśmy. Do tego jakość montażu nie zawodzi i wszystkie elementy mocno trzymają się ze sobą.
W pierwszym rzędzie witają nas szerokie i masywne fotele z oznaczeniem ergoActive, które rzeczywiście zapewniają wygodne podparcie na każdym odcinku, z rozbudowanymi opcjami regulacji. Do tego oferują również masaż, wentylację i podgrzewanie.
W drugim rzędzie jest nie mniej komfortowo, a ilość miejsca na nogi odpowiada limuzynom. Kanapa ma regulowane pochylenia oparcia oraz można ją przesuwać przód-tył. Do tego środkowe oparcie jest składane, tworząc tym samym przebicie do bagażnika. Warto jednak zwrócić uwagę, że jeśli chodzi o szerokość wnętrza, to Tayron nie wypada wcale lepiej niż Tiguan. Do tego z podłogi wyraźnie wystaje tunel środkowy, co sprawia, że pasażer na środku kanapy będzie pokrzywdzony i tylna część kabiny to raczej przestrzeń dla dwóch osób. Te dwie osoby będą jednak miały tu wymarzone warunki do długich podróży.
Bagażnik jest przeogromny i mieści aż 885 litrów. Do tego kufer ma też spory otwór załadunkowy i poprowadzony na znośnej wysokości próg. W rezultacie bez trudu zapakujecie się na dłuższy wyjazd całą rodziną. Tayron występuje też w wersji 7-osobowej i wtedy trzeci rząd siedzeń wciąż odznacza się zupełnie akceptowalnymi walorami praktycznymi.
VW Tayron | Dane techniczne i osiągi
Egzemplarz, który otrzymałem na test skrywał pod maską 2-litrową jednostkę benzynową o mocy 265 KM, która generuje solidne 400 Nm momentu obrotowego. Ten silnik występuje w zestawie wyłącznie z 7-biegową dwusprzęgłową przekładnią automatyczną (DSG) oraz napędem na cztery koła 4MOTION. Takie połączenie oferuje sprint do “setki” w czasie 6,1 sekundy oraz możliwość rozpędzenia się maksymalnie do 241 km/h.
VW Tayron | Wrażenia z jazdy
Tayron jeździ dostojnie, stabilnie i z dużym opanowaniem, charakterystycznym dla SUVów nawet z segmentu E. Długi rozstaw osi, szerokie nadwozie i ogólne gabaryty auta sprawiają, że Tayron zdaje się nie odczuwać bocznych podmuchów wiatru, zakrętów czy też pofałdowań nawierzchni. To auto wręcz stworzone do długich tras i na autostrady - w takich warunkach czuje się jak ryba w wodzie.

Silnik 2.0 TSI o mocy 265 KM oferuje świetne osiągi i z dużym zapasem zapewnia satysfakcjonującą dynamikę. Nie ma się co przejmować, że to “tylko” dwa litry pojemności - motor nie wykazuje oznak wysilenia i z łatwością przychodzi mu napędzanie tak sporego auta. O ile potencjał do szybkiej jazdy jak najbardziej jest tu zawarty, tak wcale nie korzystałem z tego przesadnie często. Tayron stworzony jest raczej do spokojnej jazdy, gdzie rozpieszcza komfortem podróżowania. Próba zmuszenia go do prób dynamicznych skutkuje nerwową reakcją napędu i szarpnięciami. Jest to co prawda finalnie prawda skuteczne, ale daje się odczuć, że nie z takim założeniem inżynierowie Volkswagena projektowali Tayrona.

Układ kierowniczy cechuje się neutralną charakterystyką, ale pozwala na precyzyjne i przewidywalne wyznaczanie kierunku jazdy. W trybie sportowym kierownica pracuje z wyraźnie większym oporem i to dobra opcja przy wyższych prędkościach, gdzie łatwiej utrzymać równą linię toru ruchu. Do tego ważnym wsparciem jest napęd na obie osie, który błyskawicznie rozdziela moc pomiędzy kołami i dba o to, by nie doprowadzić do uślizgu, czy też do nadsterowności lub podsterowności.
Adaptacyjne zawieszenia podnosi uniwersalność zastosowania Tayrona. W sztywnych nastawach amortyzatorów można zapomnieć, że prowadzi się SUVa o ponadprzeciętnych gabarytach. Na łukach nadwozie utrzymuje godną pochwały stabilność i nie próbuje przechylać się przesadnie na boki, ani też “nurkować” przy hamowaniu. Z kolei miękka charakterystyka tłumienia pozwala łagodnie pokonywać drogi, które ciężko zakwalifikować do kategorii “utwardzonych”.
Wśród trybów jazdy jest nawet pozycja przeznaczona do off roadu, ale niewielki zakres pracy zawieszenia i brak solidnych osłon podwozia sprawia, że lepiej nie zapuszczać się w miejsca położone daleko od cywilizacji. Jeśli jednak przyjdzie nam pokonać piaszczystą drogę lub lekkie błoto, to Tayron da sobie z tym radę i napęd szybko reaguje na wszelkie oznaki utraty przyczepności.
Volkswagen dobrze radzi sobie z projektowaniem systemów bezpieczeństwa i Tayron jest tego przykładem. Adaptacyjny tempomat współpracuje z asystentem utrzymania na pasie ruchu i w połączeniu pozwala to oddać maszynie naprawdę sporą część odpowiedzialności za kierowanie pojazdem. Jednocześnie obecne na pokładzie systemy rzeczywiście częściej pomagają niż przeszkadzają, a to wcale nie jest takie oczywiste. Wyjątkiem jest tylko system ostrzegający o przekroczeniu prędkości, który czasami chyba wymyśla panujące ograniczenia, ale to standard właściwie w każdym współczesnym aucie.
VW Tayron | Zużycie paliwa
Spokojna jazda skutkuje stosunkowo rozsądnym spalaniem. Średnio należy przyjmować zużycie na poziomie 10 l/100 km. W mieście odnotowywałem wyniki w granicach 11-12 l/100 km, ale zaznaczę, że były to gęste korki w godzinach szczytu. Poza miastem, utrzymując prędkość około 80-90 km/h da się zejść do 7-8 l/100 km. Na autostradzie zużycie paliwa to mniej więcej 12 l/100 km, a na “ekspresówkach” nie przekracza 10 l/100 km. Bak mieści 58 litrów benzyny, więc w trasie postoje na stacjach będą niezbędne co 500-600 kilometrów.
VW Tayron | Podsumowanie i werdykt
Od jakiegoś czasu pojawiają się informacje o wycofaniu Touarego z oferty Volkswagena. Ma to miejsce krótko po tym, jak zaprezentowany został Tayron. Przypadek? Oczywiście oba te auta reprezentują różne segmenty, ale jednak Tayron pozycjonuje się faktycznie blisko SUVów segmentu E i część klientów, którzy będą rozczarowani brakiem Touarego może do siebie przekonać. Tayron przekonuje do siebie także wyjątkowo szerokim wachlarzem dostępnych jednostek napędowych. Jest “miękka hybryda” z benzynowym silnikiem 1.5 o mocy 150 KM, są dwulitrowe silniki benzynowe o mocy 204 lub 265 KM, są hybrydy plug-in o mocy 204 lub 272 KM i są nawet jednostki Diesla 2.0 o mocy 150 lub 193 KM.
Tekst i zdjęcia: Michał Borowski