Wśród wszystkich chwilowych trendów i przemijających wzrostów popularności różnorakich typów samochodów, jeden niezmiennie pozostaje potrzebny i doceniany przez szerokie grono klientów. Mowa tu o niewielkich hatchbackach, świetnie odnajdujących się w mieście, a jednym z ważniejszych przedstawicieli tej grupy jest Suzuki Swift.
Ten właśnie model, który na rynku zaistniał już w 1983 roku, mieliśmy okazję przetestować. Aktualna szósta generacja zaprezentowana została w 2017 roku, zdążyła przejść lifting w 2020 roku i w naszym teście sprawdzamy, co obecnie ma do zaoferowania pionier w swojej kategorii.
Klasyka zawsze w modzieSuzuki Swift
Suzuki Swift w wyglądzie stawia na prostotę i minimalizm, a jego klasyczna bryła wzbogacona została jedynie niewielką liczbą delikatnych przetłoczeń. Całość zyskuje na atrakcyjności głównie za sprawą dwukolorowego nadwozia oraz 16-calowych felg aluminiowych, jednak należy tu zaznaczyć, że bazowa wersja wyposażenia jest tych elementów pozbawiona. Dla klientów, którzy poszukują więcej oryginalności producent przewidział ciekawą paletę innych lakierów, wzorów felg, a nawet możliwość dokupienia naklejanych pasów, kolorowych obudów lusterek, czy dodatkowych spojlerów.
Swift jest przedstawicielem segmentu B i swoimi wymiarami wpisuje się w niego niemal podręcznikowo. Jego długość to 3845 mm, szerokość 1753 mm, a wysokość 1495 mm. Całkiem spory jest rozstaw osi, który mierzy 2450 mm.
We wnętrzu tylko to, co niezbędneSuzuki Swift
Cała kabina zdominowana jest przez ciemne i twarde tworzywa sztuczne, które już przy pierwszym kontakcie zdradzają, że priorytetem przy ich doborze były ewidentnie kwestie budżetowe. Do plusów należy za to zaliczyć solidne spasowanie oraz fakt, że nie doświadczymy tu żadnych nieprzyjemnych zapachów, czasem towarzyszących niskiej jakości plastikom. Cała kabina jest dość mocno przeszklona, co przekłada się na poprawną widoczność. Na uwadze warto mieć jedynie grube tylne słupki oraz małe lusterka, które generują spore martwe pole.
Przednie fotele są głęboko profilowane i posiadają przyjemną dla oka fakturę tapicerki, ale brakuje im chociażby najprostszej regulacji podparcia odcinka lędźwiowego. W drugim rzędzie przestronność jest nadspodziewanie duża i może nawet zmieściłyby się tu trzy osoby średniego wzrostu, gdyby nie wysunięty tunel środkowy, który zabiera sporo miejsca na nogi. Podstawowa pojemność bagażnika to 265 litrów i w optymalnym wykorzystaniu tej objętości pomagają regularne kształty, przeszkadza natomiast wysoki próg załadunkowy. Po złożeniu oparć tylnej kanapy przestrzeń bagażowa rośnie do 947 litrów, tylko niestety nie otrzymujemy wtedy płaskiej podłogi.
Suzuki Swift
Testowany przez nas egzemplarz wyposażony został w 7-calowy ekran dotykowy, bez zarzutów współpracujący z Android Auto i Apple CarPlay. Pod wyświetlaczem umieszczono jeszcze prosty, ale przez to praktyczny, panel do sterowania klimatyzacją. Za kierownicą znajdziemy analogowy zestaw zegarów, między którymi wygospodarowano miejsce na dodatkowy, nieco ponad 4-calowy, ekran.
Udana współpraca napęduZestaw napędowy bazuje na 4-cylindrowym i wolnossącym silniku benzynowym o pojemności 1,2 litra, generującym 83 KM mocy oraz 107 Nm momentu obrotowego. Połączony jest on z instalacją tak zwanej „miękkiej hybrydy” o napięciu 12V, której głównym zadaniem jest usprawnienie systemu start/stop. Ten cel udało się zrealizować wzorowo, bowiem silnik spalinowy błyskawicznie gasi się i odpala, w zależności od warunków pracy.
Suzuki Swift
Z takim układem hybrydowym doskonale współpracuje bezstopniowa przekładnia CVT, która gwarantuje idealnie płynne przyspieszanie w każdym zakresie prędkości. W domyślnym trybie dąży do utrzymania jednostki spalinowej w zakresie maksymalnej sprawności. Wtedy też pracuje ona cicho, bez męczącego hałasu, występującego niekiedy w tego typu przekładniach. Przełączenie skrzyni w tryb sportowy podwyższa obroty oraz hałas, ale zwiększa przy tym chęć do przyspieszania.
Oczywiście nie można oczekiwać, że Swift zapewni nam obfitą w sportowe emocje jazdę, ale do żwawego poruszania się po mieście w zupełności wystarcza. Skrzynię przestawić możemy jeszcze na pozycję „L”, co konfiguruje napęd na maksymalizację momentu obrotowego. Praktyczne, gdy przykładowo potrzebujemy podjechać pod strome wzniesienie.
Typowy mieszczuchSuzuki Swift
Hybrydowy Swift doskonale odnajduje się w mieście i właściwie każdy element jego konstrukcji jest na to nastawiony. Promień zawracania to raptem 4,8 metra, co pozwoli wjechać w najciaśniejsze miejsca parkingowe. Układ kierowniczy pracuje bez większych luzów, lecz w tego typu aucie mógłby mieć silniejsze wspomaganie – stawiany przez niego wyraźny opór zaczyna odrobinę męczyć przy częstym manewrowaniu. W działaniu zawieszenia zawarto wysoką uniwersalność. Jest ono co prawda dosyć sztywne, jednak pozwala bez obaw wjeżdżać na spore krawężniki, szybko przywraca stabilność po przejechaniu przez próg zwalniający i skutecznie izoluje kabinę od większych drgań.
Poza terenem zabudowanym zaczynają być dostrzegalne pewne mankamenty Swifta. Ograniczona dynamika przy wyższych prędkościach nakazuje z zapasem planować każde wyprzedzanie, pomimo, że skrzynia bez zbędnych opóźnień podnosi obroty silnika. Moc 83 KM nie może jednak uczynić ze Swifta wyczynowego sprintera i 100 km/h osiąga on po czasie 12,2 sekundy, a maksymalna do osiągnięcia prędkość to 175 km/h. Do tego dochodzi uciążliwy hałas wewnątrz auta i przy prędkościach autostradowych oszczędności na materiałach wygłuszających dają się mocno we znaki. Poprawy potrzebuje jeszcze system ostrzegania przed kolizją, który najwyraźniej jest źle skalibrowany i alarmuje w sytuacjach, które w żadnym stopniu nie są niebezpieczne.
Suzuki Swift
Niewątpliwie jedną z kluczowych zalet Swifta w wersji hybrydowej jest ekonomika jazdy, tak istotna przy dzisiejszych cenach paliwa. W zakorkowanym mieście „spalanie” wynosi mniej więcej 5,5 l/100 km. W trasie, przy spokojnej jeździe, realnie można obniżyć je nawet do około 5 l/100 km. Dopiero na drogach szybkiego ruchu zużycie paliwa znacząco rośnie, nadal jednak oscylując wokół akceptowalnych wartości na poziomie 7 l/100 km. Przy takich wynikach nie przeszkadza skromnej wielkości zbiornik paliwa, mieszczący zaledwie 37 litrów benzyny.
Suzuki Swift Hybrid – ceny i wyposażenieSuzuki Swift, nie licząc osobno wydzielonego modelu Swift Sport, oferowany jest wyłącznie z układem „miękkiej hybrydy”, bazującym na silniku benzynowym o pojemności 1,2 litra. W kwestii konfiguracji napędu możemy jedynie wybierać między 5-biegową manualną skrzynią biegów i bezstopniową przekładnią CVT.
Suzuki Swift
Ceny rozpoczynają się od 62 900 zł za wersję „Premium”, która w standardzie oferuje między innymi manualną klimatyzację, elektrycznie regulowane szyby przednie, centralny zamek z otwieraniem zdalnym, zestaw głośnomówiący Bluetooth, adaptacyjny tempomat, czy reflektory LED z automatyczną regulacją wysokości świecenia. Wyżej w cenniku jest odmiana „Premium Plus” oraz topowa „Elegance” z cenami bazowymi kolejno od 68 900 zł oraz 72 900 zł. Dopłata do automatycznej skrzyni biegów wynosi równo 5000 złotych i co ciekawe, nie jest ona dostępna w najwyższym poziomie wyposażenia.
Do naszego testu otrzymaliśmy samochód w wersji „Premium Plus” oraz z przekładnią CVT, a cena takiej konfiguracji rozpoczyna się od 73 900 zł. Tu w standardzie otrzymujemy dodatkowo przede wszystkim bogaty zestaw nowoczesnych systemów bezpieczeństwa, system multimedialny z 7-calowym ekranem dotykowym, kamerę cofania, czujniki parkowania, podgrzewane fotele i aluminiowe felgi. Dwukolorowe nadwozie to już natomiast opcja wymagająca dopłaty 3 290 zł.
Suzuki Swift Hybrid – nasza opiniaSuzuki Swift
Suzuki pokazało, że w kategorii miejskich samochodów za rozsądne pieniądze wciąż reprezentuje niezwykle wysoki poziom. Nowy Swift Hybrid bezbłędnie wywiązuje się z zadań, które stawia przed nim użytkowanie w gęstych zabudowaniach. Świetna zwinność, przestronne wnętrze, udany napęd i małe zapotrzebowanie na paliwo to jego główne atuty.
Poziom cenowy Swifta usprawiedliwia poniekąd jego wady, takie jak kiepskiej jakości materiały we wnętrzu, słabe wyciszenie kabiny i przeciętne wyposażenie. Z kolei napęd ewidentnie nastawiony na ekonomiczną jazdę nie pozwala przesadnie narzekać na ograniczoną dynamikę. Humorystycznie można powiedzieć – to nie są wady, to są po prostu jego cechy. W końcu nie można mieć wszystkiego, a hybrydowy Swift i tak oferuje bardzo wiele i to nadal w stosunkowo przystępnej cenie.
Tekst i zdjęcia: Michał Borowski