chceauto.pl
x
Nie będzie zakazu rejestracji samochodów spalinowych

Nie będzie zakazu rejestracji samochodów spalinowych

Motonowości
Redakcja ChceAuto.pl 2025-12-17

Od 2035 roku emisje spalin z rur wydechowych miały spaść o 100 proc. w stosunku do roku 2021. Pod tym eufemizmem krył się więc zakaz rejestracji samochodów spalinowych. Teraz Unia Europejska robi malutki kroczek w tył. Przeciętny Polak czy nawet Europejczyk nie ma się jednak z czego cieszyć.

  1. Skąd się wziął zakaz rejestracji aut spalinowych?
  2. Co proponuje Komisja Europejska?
  3. Co to wszystko znaczy?

Skąd się wziął zakaz rejestracji aut spalinowych?

Niestety, motoryzacja od dawna nie jest już dziedziną wolnorynkową. Regulacji jest masa i z każdy miesiącem więcej. O ile dawniej producenci samochodów ścigali się opracowaniu samochodów, które są szybsze niż inne, lepiej się prowadzą niż inne, czy też zużywają mniej paliwa niż inne, to od paru lat, ścigają się już tylko coraz bardziej zaostrzanymi normami spalin. Ich przekroczenie oznacza wysokie kary finansowe, płacone od każdego auta i każdego grama CO2.

Wszystko przez to, że Unia Europejska wymyśliła, że te normy będą tak dokręcane, by w 2035 roku dość do zera i płynnie przejść na napęd elektryczny. Już wiadomo, że to się nie uda. Auta elektryczne sprzedają się za słabo, a co gorsza okazało się, że najlepszą technologią elektryczną mają Chińczycy.

Firmy europejskie wpadły więc w kłopoty, ich sprzedaż spadała, wiec rosły straty. Giganci wstrzymywali produkcję, zwalniali pracowników i zamykali zakłady. Kłopoty dotknęły właściwie wszystkich producentów samochodów w Europie, bo Europejczycy nie chcieli auta elektrycznych, a małe i tanie auta spalinowe zostały wycięte z rynku przez zaostrzane przepisy dotyczące wyposażenia samochodów w obowiązkowe systemy bezpieczeństwa. Więc nowych aut w Europie sprzedawano po prostu mniej (w ciągu sześciu ostatnich lat roczna sprzedaż zmniejszyła się o 1,6 mln aut, a produkcja spadła o 3 mln aut rocznie).

Co proponuje Komisja Europejska?

Producenci samochodów zaczęli więc naciskać na swoje rządy, a te - na Komisję Europejską. Efekty są, ale głównie propagandowe. Zakaz został złagodzony, ale tylko odrobinę. KE chce, żeby emisja z rur w 2035 spadła nie o 100, ale 90 proc. Zostaje więc niewielka furtka dla samochodów spalinowych. Skorzystają z niej zapewne producenci marek premium, jak Audi, Mercedes czy BMW.

Te 10 proc. emisji, o które chce cofnąć się KE, ma zostać zrekompensowana przez stosowanie paliw syntetycznych i biopaliw oraz produkcję ekologicznej, zielone stali. To oznacza wzrost cen, zarówno samochodów, jak i paliw.

Ponadto KE zgodziło się na utworzenie klasy homologacyjnej samochodów M1E. Producenci chcieli, by mieściły się w niej auta miejskie, małe i pozbawione części obowiązkowego wyposażenie z zakresu systemów ADAS (wsparcia kierowcy), w przystępnej cenie. Tak się jednak nie stanie. W klasie znajdą się tylko auta elektryczne o długości nadwozia do 4,2 m, wyłącznie produkowane w Europie. I nie, nie będą pozbawione systemów ADAS, za to będą nieco bardziej równoważyły sprzedaż samochodów spalinowych (3 sprzedane auta M1E będą traktowane jak 4 inne auta elektryczne).

Dodatkowo KE chce, by kary za przekroczenia norm w najbliższych latach nie były rozliczona co rok, ale w okresach 3-letnich, co ma producentom pozwolić je zrównoważyć, w kolejnych latach.

Za to utrzymane kolejne zaostrzenie norm - od 2030 roku średnia emisja CO2 z ruch ma wynosić mniej niż 49 g na km, podczas gdy obecnie jest to 94 g/km co jest nie do spełnienia dla żadnego silnika spalinowego bez elektryfikacji. Daje to redukcję o 55 proc. Natomiast w przypadku aut dostawczych skala redukcji została zmniejszona z 50 do 40 proc.

Co to wszystko znaczy?

Propozycja KE musi zostać jeszcze zaakceptowana przez Radę Europy i państwa członkowskie. Tak czy inaczej widać jednak, że Unia Europejska nie zamierza się wycofać i ślepo prze ku autom elektrycznym, które owszem mają swoje zalety, ale powinny funkcjonować na rynku obok samochodów spalinowych. Nigdy nie będzie przecież tak, że każdy kierowca będzie miał dostęp do własnego gniazdka, tymczasem użytkowanie aut na prąd, z wykorzystaniem publicznych stacji ładowania jest niewygodne i na dłuższą metę pozbawione sensu.

W dodatku odwrót od aut elektrycznych zrobiły Stany Zjednoczone, a z kolei Chiny mają najbardziej rozwiniętą technologię oraz trzymają kontrolę nad przetwarzaniem 90 proc. światowych metali ziem rzadkich, które są niezbędne do produkcji silników elektrycznych oraz akumulatorów.

NAJCZĘŚCIEJ POSZUKIWANE

Jesteśmy też na Facebook Nasz kanał na YouTube RSS